wtorek, 30 stycznia 2018

Kardiolog.

Nie było dużo ludzi, ale wolałam dołączyć do tej garstki, by potem znowu nie usłyszeć za plecami, że " po znajomości", mimo że byłam legalnie zarejestrowana.Czekałam 45 minut by ów kardiolog sie zjawił.
Nooo zjawił sie...łypnął z windy, że juz sie idzie przebierać i zaraz schodzi. Ludzie sie ożywili. Kolejne 15 minut czekania i wysłuchiwania żali pacjentów w kolejce. Można się rozchorować od tego.
Zjawił się cudotwórca, szybko wypisał skierowania... te PILNE i zaczął przyjmować tych z płytką. Dzierżyłam w dłoni takową więc weszłam. Chyba mnie skojarzył z tych "znajomych-tutejszych" i stwierdził, że musi pilnie zadzwonić i oddalił sie na około 15 minut zostawiając mnie w gabinecie. No żesz... siedziałam i gapiłam się jak sroka w gnat na monitor....
Wrócił, przejrzał moje wyniki holtera i ....
No cóż...nadal cos mnie sie tam nie domyka i za szybko bije pompka. Chcial zmienic leki, ale poinformowałam go, że dopiero co wykupiłam pakiet na 3 m-ce (mam je wyrzucic?) odpuścił. Jutro mam się stawić ponownie i w sumie nie wiem, czy na kolejnego holtera ściskacza z pompką, czy na biegi.


Szybko się ubrałam z myślą "będzie teraz jakis autobus?". Musiałam przecież jeszcze odebrać futrzastą po drodze.
A ta futrzasta ruda upierdliwość dziś znowu narozrabiała. Niedawno zakosiła salceson z kanapki opiekunce, ale dziś !!!!! Dziś połakomiła się na pierś z kurczaka. Wskoczyła na fotel i powtórzyła swój wyczyn. To ja cholera jasna kroje na kawałeczki, żeby jej się lepiej jadło, a ta złapała po całości i dyla do pokoju. I się cholera nie udławiła.
No głupio wyszło. Opiekunka oczywiście nie powiedziała mi o tym, po to by cos jej zwracać itp. uprzedziła jedynie, żeby już nic jej nie dawać jeść, bo pęknie.
No to powrót do domciu był na piechte. Niech "wychodzi" co zakosiła, choc podobno kradzione nie tuczy :))))
A w domciu ino chrupki chrzęściły w ząbkach. Zero żarełka.

Taka maskarada też nie pomoże.


4 komentarze:

  1. Uważaj na to Twoje serduszko...
    Z rudego futrzaka się uśmiałam :)))) U kogoś zawsze LEPIEJ smakuje :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam jak mogę. Za miesiac znowu bieżnia u doktora.

      Tiaaaa, tej rudej to wszędzie smakuje :)))) trzeba uważać jednak na kręgosłup i wydzielać jedzenie.

      Usuń
  2. Piesek żarłoczek hihiih. Nasz pies staruszek pewnego razu pożarł w ten sposób cały talerzyk z wędlinami. A było to tak: przyjechali do nas goście i chcieli oglądnąć papugi. Poszliśmy z nimi do pokoju, w którym mieszkały papugi, zostawiając talerz z wędlinami. Wracamy po dwóch minutach....tylko pusty talerzyk....
    Taki był psotnik z naszego staruszka. Mąż musiał gnać do sklepu po nowy zapas jedzenia :)

    OdpowiedzUsuń