środa, 1 stycznia 2020

Nowy Rok.

Nowy Rok i nowe wyzwania, nowe marzenia. Może i nowe znajomości.
Stary rok dosłownie przesypał mi się przez palce.


Żyłam właściwie od terminu jednej pracy do terminu drugiej. Poza pracą ściśle według zegarka. Spacer z psem o wyznaczonych porach, podanie leków o odpowiedniej godzinie by zadziałały jeszcze przed ostatnim wyjściem. Od autobusu, do autobusu.
To chore.Jak w potrzasku.
Jedynie pobyt z Wnuczką był wytchnieniem, a było tego stanowczo za mało.

Gdzieś się sama zakleszczyłam.... ciągle myśląc o zależności od innych. Innych... dzięki, którym mogłam spokojnie iść do pracy wiedząc, że sunia ma opiekę. Nie cierpię być zależna, a może nie umiem prosić?
Jest jednak coś pozytywnego w tym wszystkim. Zyskałam normalnych znajomych. Baaaa... nawet spędziłam z nimi sylwka, choć wcale nie miałam takich planów.
Gdzieś wyszłam poza swoje ramy. Poza cztery ściany, w których czuję się bezpieczna.

4 komentarze:

  1. Czasami zależność od innych bywa trudna , czasami jest dla nas wybawieniem. Problem w tym , że tak trudno to zaakceptować , albo np. uświadamiamy sobie to za późno, że jednak to nie było takie złe. Całe nasze życie to kompromisy. Samotność to też nic dobrego , ale ja swoją też polubiłam na tyle mocno , że te "zależności" potrafią mnie zmęczyć.
    Wszystkiego najlepszego na ten Nowy Rok: )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze to ujęłaś Molly.
      Dziekuję i wzajemnie, oby ten Nowy Rok nie był gorszy :)

      Usuń
  2. Jednak czasem brakuje kogoś, przed kim można się wygadać - zupełnie niezależną od struktury domowej osobę, której można bezkolizyjnie opowiedzieć o mężu, dzieciach i problemach i która nie zrobi użytku z tej wiedzy. bo nas po prostu...lubi.
    Warto mimo wszystko wpuścić kogoś takiego do swego serca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie raz mam takie pogaduchy z Córką, ale do końca nie jestem przekonana czy Ona w ogóle rozumie o czym ja mówie.

      Usuń