Kolejne badanie holtera. "Plajstry" tak niefortunnie poprzyklejane, że chodziłam prawie zgarbiona. Ciągnęło na cyckach jak cholera, juz nie wspomne o swędzeniu..24 godziny tego okablowania sprawiało mi duży dyskomfort.Jedyne co mnie pocieszało, to to że nie mam włosów na klacie...przy zrywaniu chybabym zeszła.
W pracy strasznie wkurzyłam sie mąciwodą. Jednak zostaje !!!!! A w dodatku wysunęła 'żądania" co do płacy... no szlag!!! jak usłyszałam ile sobie "krzyknęła" to aż sie zagotowałam.
Jak Wszechwładna na to pójdzie, to jak NIGDY nie prosiłam o audiencję u niej, to teraz będe pierwsza.
Opowiedziałam Córce o wszystkim zaraz po zakończeniu pracy.. Wysłuchała .. a jakże i rozbroiła mnie jednym zdaniem:
" a holtera zdążyli ci ściągnąć zanim....?"
Mnie ściągnęli Holtera i okazało się, że... magnetofon nie ruszył hihihihi. To były ostatnie badanie, na które się zgodziłam. Pielęgniarka chciała mnie zapisać powtórnie na inny termin, ale się nie zgodziłam ;)
OdpowiedzUsuńJedną dobę łażenia z tym zepsutym dziadostwem wystarczy :)
Pechozol jak nic.
Usuń