Wczoraj była przepiękna pogoda, wręcz skwar. Wieczorem zaś zaczął popadywać z lekka deszcz i moja 13-letnia osowiała z upału sunia po pierwszych kroplach deszczu, jakie na nią spadły, stała się najszybszym psem na osiedlu, gnającym do domu. Nie dziwota...przedwczoraj zafundowałam jej spa po zimie i w jej oczach można było oglądać "koszmar z ulicy wiązów", a potem potężny foch. Cóż...życie kochana, dwa razy w roku trzeba futro przetrzepać.
Dzisiaj w piątek raczej zimnawo. Było około godziny 12-ej. Popierdzielałam w programie na kompie. Marzyła mi się kawa, bo z deka powieki opadały. Nagle usłyszałam potężne pukanie do drzwi. "co za cham się dobija?"- pomyślałam. Po chwili otworzyły się drzwi i do biura wjechał wózek dziecięcy, sam wózek . Zdębiałam. Kątem oka zobaczyłam Zięcia za drzwiami. Myślałam, że padnę !!!!!!! Musiałam mieć durną minę.
Dzieciaki przyjechały !!! Z racji przestoju w pracy Zięcia, postanowili spędzić dwa dni nad morzem. Moja radość ogromna !!!! To ci niespodzianka. O mało nie obudziłam Malutkiej, która i tak spała snem czujnym. Moja Kruszyna odwiedziła Babcię w pracy !!!! Oczywiście, że pochwaliłam się Wnusią koleżankom. Kobitki jak to kobitki niuńkały do Małej. Szefowa dała nam luz. Pogadaliśmy, Zięciu wypił kawę, młoda Mama w międzyczasie nakarmila Małą i poszli na zakupy. Po pracy pędem skoczyłam po sunię i dotarłyśmy do dawnego mieszkania mojej Mamy, gdzie Rodzice się rozgościli. Rany...chyba pół chałupy przytachali !!! Jakieś łóżeczko turystyczne dla Małej, wanienkę i całe mnóstwo rzeczy. Zięciu ledwo zapakował się do wozu. Zjedliśmy wspólny obiad, pogadaliśmy, pośmialiśmy, no i oczywiście na przytulałam Niunię.
Sunia jakby znikła. Zaczęłam szukać ją wzrokiem. I wypatrzyłam. Leżała na podłodze naprzeciwko i zazdrośnie zerkała między półkami w ławie. Aż mi się jej żal zrobiło.
Emocjonujący dzień. Pierwszy dzień w życiu Maluszka nad morzem.
Ech.... Uwielbiam takie niespodzianki.